Rozdzial II : Nadzieja
Diego
Właśnie jestem pod domem Violetty. Niestety spóźniłem się już wyjechała,.
Nie mogę stracić miłości swego życia w
taki sposób.
Violetta
Siedzę w samolocie i się okropnie nudzę. Nie płacze nie mogę pokazać tacie
że miał racje co do Diega .Boje się latać samolotem wiec postanowiłam opisać to
wszystko w pamiętniku. Musze być silna. Teraz już wiem na pewno Buenos Aires to
jest nowy rozdział w moim życiu Madryt, Diego to przeszłość za 30 min wyjdę z
tego samolotu i zacznę wszystko od nowa.
-Violetto zapnij pasy zbliżamy się do lądowania- powiedziała spokojnym
głosem tata
Bardzo często brak mi mamy nie mam komu powiedzieć co czuje
Wylądowaliśmy nareszcie zaczynam nowe życie.
-Violetto muszę ci coś powiedzieć
-Tak tato. O co chodzi?
-Spotykam się od pół roku z Jade poznałaś ją na imprezie służbowej .
-Co? Czemu mi nie powiedziałeś dobrze wiesz że dziś są moje urodziny i ty mi
takie rzeczy mówisz! Jesteś okropny!!
-Violu bądź miła dla Jade przygotowała dla ciebie przyjecie urodzinowe.
Bardzo się nad tym napracowała.
-Ale tato ja nie chce przyjęcia ja tu nie znam nikogo!
-Proszę cie- powiedział łagodnie tata
-Dobrze tatusiu.
Teraz i tak dla mnie najważniejsze jest dla mnie odkrycie kim była moja mama
i odkrycie siebie, wiec te przyjecie jakoś przeżyje nie chce tacie sprawiać
przykrości.
Nareszcie jesteśmy na miejscu nie pamiętam tego domu tyle co ze zdjęć.
-O moja malutka Violetka –krzyczała jakaś pani
-Przepraszam ale ja pani nie znam
-Jaka pani to ja Olga
-A już pamiętam Olga jak ja się za tobą stęskniłam,
-Choć maluteńka pokaże ci twój pokój
-O jaki on piękny dziękuje.
Zaczęłam się przebierać bo miało być to przyjecie urodzinowe . Przez okno
widziałam jak schodzą się goście . Ludzie których w ogóle nie znam. No trudno
czas iść i się przywitać. Wszyscy jedli przekąski w kuchni było słychać jak się śmieją a ja miałam potworna tremę aby do nich iść. Już zaczęłam schodzić po
schodach kiedy objechałam i spadłam z nich. Nie wiedziałam co się dziej nagle
poczułam że ktoś mnie obejmuje i przepięknie pachnie tak strasznie kręciło mi
się w głowie że nie umiała dostrzec co to za osoba, ale czuła się tak bezpiecznie w jej
ramionach. Ocknęłam się w szpitalu pierwsze czego się obawiałam że ta osoba
która mnie uratowała była w moim śnie. Otworzyłam szeroko oczy ujrzałam tatę
ale nagle znowu poczułam te przepiękne perfumy obróciłam głowę na prawy bok i
zobaczyłam chłopaka. On się do mnie uśmiechnął i powiedziałam
-Cześć jestem Leon
-Leon cie uratował- dodał tata
-Jestem Viola i bardzo ci dziękuje-powiedziałam szeptem i zasnęłam.
gdy się obudziłam już go nie było tata powiedział że zabiera mnie do domu. Cały czas o nim myślałam nie potrafiłam przestać. Nagle zadzwonił dzwonek do
drzwi poszłam szybko otworzyć i zobaczyła w nich….
Niech zgadnę... Diego (albo Leon, zobaczę w next'cie)
OdpowiedzUsuńSweet rozdzialik, bardzo mi się podoba
Tini
PS: Taka rada: wyłącz weryfikację obrazkową, więcej ludzi będzie komentować
dzięki :D
OdpowiedzUsuń